Orzeł Lubla - ORZEŁ Bieździedza 2:1
1:0 Łukaczyński 45+2 1:1 Rachowicz 54
2:1 Hendzel 64
Orzeł Lubla: Ciszewski - G.Janas (87, Szopa), Łukaczyński, Hap, A.Urbanek - Czernicki (65, Lorenc), Kalityński (83, Lubaś), Hendzel, K.Urbanek (72, Surma) - S.Majewski, M.Majewski.
ORZEŁ Bieździedza: Kmiecik - Uram, Zając, Szot, S.Sikora - Stasiak, Czajka, Osika (65, T.Sikora), Dziak - Rachowicz - Zemrys (81, Palar).
Sędziował: Mirosław Guzik. Żółte kartki: Czernicki - Zając, Osika, T.Sikora.
W meczu IV kolejki krośnieńskiej A klasy seniorów ORZEŁ Bieździedza przegrał na wyjeździe ze swoim imiennikiem z Lubli 1:2. Jeśli rywale wykazaliby się choć odrobiną skuteczności to już po dziesięciu minutach zawody śmiało można byłoby zakończyć, a podopieczni Sławomira Sienickiego zbieraliby pokaźny bagaż straconych goli. Od pierwszego gwizdka arbitra lublanie rzucili się na naszą drużynę niczym zgłodniałe psy, uporczywie atakowali bramkę Rolanda Kmiecika, jakby od dzisiejszego wyniku zależało ich życie. Kiedy na samym początku zmierzającą do siatki piłkę uderzoną przez Michała Majewskiego z linii bramkowej wybił Tomek Osika odetchnęliśmy z ulgą, by po chwili dziwić się w jaki sposób Dawid Czernicki zmarnował sytuację "sam na sam", strzelając minimalnie obok lewego słupka. W 7. minucie Łukasz Zając dopuścił się piłkarskiego kryminału, zbyt krótko zagrywając futbolówkę do Rolanda Kmiecika, którą przeciął Konrad Urbanek, ale zamiast wykorzystać prezent przymierzył niecelnie. Ataki gospodarzy wciąż sunęły, ale ani Michał Majewski, ani Dawid Czernicki nie potrafili wykorzystać kolejnych "setek". Prawdziwy pokaz niemocy udowodnił Krzysztof Hendzel, który z pięciu metrów huknął mocno, tyle że w piłkochwyt. W odpowiedzi po jednej z kontr Albert Stasiak mógł skarcić miejscowych, jednak po kapitalnym przerzucie od Szymona Sikory trafił wprost w wychodzącego Michała Ciszewskiego. W 18. minucie Krzysztof Hendzel najwyższej wyskoczył do główki po wrzucie piłki z autu, ale i tym razem szczęście było po naszej stronie, bo futbolówka trafiła w słupek. Jeszcze przed przerwą Roland Kmiecik popisał się przepiękną paradą po strzale z dystansu jednego z zawodników Lubli. Kiedy obie drużyny oczekiwały przerwy i zejścia do szatni lublanie egzekwowali przypadkowy rzut rożny. Po dośrodkowaniu ze stojącej piłki Marcin Łukaczyński uderzeniem głową w samo okienko dał prowadzenie swojej drużynie. Podrażnieni bieździedzanie wyszli na drugą połowę całkowicie odmienieni; przejęli inicjatywę, zepchnęli przeciwnika do defensywy i szukali wyrównującego trafienia. To zanotował Dawid Rachowicz, który otrzymał podanie od Alberta Stasiaka na lewej flance, zbiegł do środka i przymierzył w kierunku dalszego słupka obok bezradnego Michała Ciszewskiego. Nasza drużyna złapała wiatr w żagle, wciąż napierała, a akcje rywali, jeśli jakiekolwiek były, kasowała w zarodku. Po godzinie gry Łukasz Czajka oddał próbę z rzutu wolnego, po której na raty interweniował golkiper miejscowych. W 64. minucie Tomek Osika dopuścił się straty w środkowej strefie boiska, co okazało się kluczowym momentem spotkania, bo jednym podaniem "uruchomiony" został Krzysztof Hendzel i w sytuacji "jeden na jednego" z Rolandem Kmiecikiem trafił do celu. Do ostatniego gwizdka ORZEŁ niby chciał, niby miał inicjatywę, ale niewiele z tego wynikało, bo klarowne okazje były trudne do odnotowania. Pozostałe wyniki wraz ze strzelcami w rozwinięciu.