ORZEŁ Bieździedza - strona nieoficjalna

LKS Czeluśnica - ORZEŁ Bieździedza 6:1
1:0 Sypień 6-karny           4:1 Stasiak 47
2:0 Augustyn 32               5:1 Zychowicz 49
3:0 Augustyn 41               6:1 Sabik 90
4:0 Sypień 45-karny

W 13.minucie Marcin Szot nie wykorzystał rzutu karnego (Arkadiusz Mocek obronił).
W 44.minucie Marcin Szot nie wykorzystał rzutu karnego (Arkadiusz Mocek obronił).

LKS: Mocek - Muzyka, Farbaniec, Sabik, Sypień - Samborski (46, Zychowicz), Maczuga (60, Zegarowski), Wiewiórski, Wiklowski (46, Kozicki) - Zapała - Augustyn (75, Witusik).
ORZEŁ: Jarecki - S.Sikora (46, T.Sikora), Zając, Szot, Dziak - Caputa, Czerkowicz (80, Osika), Kulig, Stasiak (73, Łuc) - Kulig - Sienicki.

Sędziował: Krzysztof Łuksa. Żółte kartki: Mocek - Czerkowicz, Kulig.

W kolejnym meczu rundy wiosennej rozgrywek A klasy seniorów ORZEŁ Bieździedza przegrał na wyjeździe z LKS Czeluśnica 1:6. Spotkanie, szczególnie w pierwszej połowie obfitowało w sytuacje bramkowe i mogło się podobać, a ofensywnie nastawiona ekipa Piotra Cieńka pokazała swój kunszt i udowodniła, że nieprzypadkowo zajmuje miejsce w ścisłej czołówce tabeli. Defensywnie ustawiony ORZEŁ miał szukać szans w kontratakach i próbować odpowiadać Tomaszowi Augustynowi i spółce. Już w 6. minucie Konrad Maczuga pognał prawą stroną boiska i przelobował wychodzącego z bramki Piotrka Jareckiego, a ten dopuścił się faulu i sędzia wskazał na rzut karny. Pewnym egzekutorem "jedenastki" okazał się Stanisław Sypień i dał prowadzenie swojej drużynie. Wkrótce Albert Stasiak padł w szesnastce rywala, a prowadzący te zawody Krzysztof Łuksa znów zmuszony był użyć gwizdka. Do futbolówki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Marcin Szot i wydawało się, że gol będzie formalnością. Nic bardziej mylnego, bo wyciągnięty jak struna Arkadiusz Mocek wybrał właściwy róg i popisał się kapitalną interwencją. Gospodarze grali, długo utrzymywali się przy piłce, ale brakowało postawienia kropki nad "i". Sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Tomasz Augustyn i podwyższył na 2:0 po solowej akcji, minięciu kilku naszych graczy i strzale tuż przy słupku obok bezradnego Piotrka Jareckiego. W 41. minucie ten sam zawodnik celnym uderzeniem głową po dośrodkowaniu z prawego skrzydła fetował dublet, bo nasz golkiper nie sięgnął futbolówki. Jeszcze przed przerwą Piotr Caputa został sfaulowany przez bramkarza miejscowych, a arbiter po raz trzeci w tych zawodach podyktował rzut karny. Czujący chęć rehabilitacji Marcin Szot w myśl zasady "nic dwa razy się nie zdarza" przymierzył identycznie jak w pierwszej próbie i... znów górą był Arkadiusz Mocek! Niewiarygodne, ale prawdziwe; nasz stoper tak rzadko mylił się w tym elemencie, że prędzej spodziewalibyśmy się nalotu kosmitów niż jego pomyłki. Akcja błyskawicznie przeniosła się pod drugą bramkę, gdzie Hubert Dziak powalił na murawę jednego z rywali i Czeluśnica stanęła przed szansą zdobycia kolejnego gola. Tej nie zmarnował Stanisław Sypień i było 4:0. W drugiej odsłonie tylko jej początek był ciekawy, a później gospodarze kontrolowali przebieg wydarzeń i rozmyślali nad doborem kiełbasy na wieczornego grilla zamiast zbudowaniu składnej akcji. Tuż po zmianie stron Albert Stasiak stanął oko w oko z bramkarzem rywali i zmniejszył straty, strzelając pewnie obok słupka. Na odpowiedź Czeluśnicy nie trzeba było długo czekać, bo już po chwili Michał Zychowicz dopełnił formalności po zagraniu wzdłuż bramki. W końcówce spotkania wynik ustalił Szymon Sabik, strzelając z pola karnego w kierunku dalszego słupka. Pięć porażek na wiosnę w pięciu meczach to już nie powód do wstydu, ale coś o wiele bardziej gorszego. Fakt, skończyły się pojedynki z drużynami "możemy", a zaczynają z kategorii "musimy". Sobota, godzina 17:00, Standart Święcany! Zwycięstwo albo B klasa! 
Pozostałe wyniki wraz ze strzelcami w rozwinięciu.