ORZEŁ Bieździedza - Sobniów Jasło 0:4
0:1 Sury 45+1 0:3 Dubiel 65
0:2 Dubiel 64 0:4 Buba 76
ORZEŁ: Kmiecik - Dziok, Zając, Malikowski, S.Sikora (56, Rachowicz) - Kulig, Szot, Sienicki (81, T.Sikora), Dziak (71, Czerkowicz) - Czajka - Stasiak (85, Łuc).
Sobniów: M.Kukowski - Mrozowski (51, Ochal), K.Klich, Kosiba, Berkowicz - Hendzel, K.Kukowski (72, Semla), Buba, Sury - Opałka (82, Ochałek) - Dubiel (79, Machowski).
Sędziował: Rafał Zaremba. Żółte kartki: Czajka, Dziok - Dubiel, Buba, Hendzel.
W rozegranym awansem meczu XVII kolejki rozgrywek A klasy seniorów ORZEŁ Bieździedza przegrał na własnym stadionie z Sobniowem Jasło 0:4. Najlepszym komentarzem tego pojedynku byłby jego brak; nasi zawodnicy wyglądali jakby na boisko wyszli za karę, z musu i w celu odbębnienia przykrego obowiązku. Naprawdę boleśnie oglądało się postawę ORŁA, który został całkowicie zdominowany przez rywala, a wynik nie do końca oddaje przebiegu meczu, bo... jest zbyt niski. Sam Arkadiusz Dubiel dwukrotnie trafił do siatki, ale ile zmarnował "setek" to wie tylko on sam, bo my przestaliśmy liczyć po czwartej. Pierwsze minuty to wzajemne badanie sił i niewiele akcji z obu stron; ot, typowe piłkarskie szachy. Im dłużej trwało spotkanie to do głosu zaczęli dochodzić przyjezdni, a nasza drużyna jedynie stałymi fragmentami wykonywanymi przez Sławomira Sienickiego próbowała szczęścia pod polem karnym Mateusza Kukowskiego. W 26. minucie Arkadiusz Dubiel znalazł się "sam na sam" z Rolandem Kmiecikiem i trafił do siatki, ale gol nie został uznany, bo sędzia dużo wcześniej zasygnalizował pozycję spaloną. Nie minęło 60 sekund, a ten sam zawodnik niemal w identycznej sytuacji przegrał pojedynek z naszym bramkarzem, który zanotował kapitalną interwencję, parując piłkę na rzut rożny. Pojedyncze próby z dystansu, czy to Łukasza Czajki, czy Daniela Dzioka nie mogły zaskoczyć gości, bo zwyczajnie były zbyt słabe. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem Marek Sury stanął oko w oko z Rolandem Kmiecikiem i mocnym uderzeniem dał prowadzenie swojej drużynie. Nie wiemy co w tamtej chwili robili nasi defensorzy, ale przeciwnik miał tyle miejsca, że mógłby rozłożyć koc i biwakować, a i tak zanotowałby gola. Po chwili rozgrywający dobre zawody Konrad Kukowski posłał bombę sprzed szesnastki, ale wyciągnięty jak struna nasz golkiper sparował futbolówkę na korner. Po zmianie stron rządziła już tylko jedna drużyna, a słowo deklasacja jak najbardziej oddaje poczynania podopiecznych Marka Dyląga. Jeśli mielibyśmy szukać czegokolwiek po stronie ORŁA to pewnie trzeba by było odnotować indywidualną akcję Daniela Kuliga z lewego skrzydła i uderzenie... w aut. W 64. minucie zrobiło się 0:2 po zagraniu wzdłuż bramki i finalizacji przez Arkadiusza Dubiela na piątym metrze. Były zawodnik naszego zespołu jeszcze nie skończył fetować po golu, a na koncie miał już kolejnego; po długim podaniu z głębi pola wygrał fizyczny pojedynek z Pawłem Malikowskim i w sytuacji sam na sam nie dał szans Rolandowi Kmiecikowi. Hat-trick w trzy minuty? Snajper Sobniowa uznał, że "dwupak" mu w zupełności wystarczy i z trzeciego metra huknął równie mocno, co niecelnie. Kwadrans przed końcem Mateusz Buba urządził sobie treningowe mijanie, nie wiadomo do końca, czy jeszcze naszych graczy, czy już porozkładanych pachołków i zaliczył czwarte trafienie, nie dając szans popularnemu "Rolnikowi". Kolejny mecz, kolejna porażka i okrągłe zero w rubryce zdobytych punktów, tylko jedna strzelona bramka. Oj, ma problem Sławomir Sienicki, mamy problem wszyscy, bo tego nie da się długimi momentami oglądać. ORZEŁ do przodu gra od święta, najbardziej lubi wszerz, jakby za to rozdawano jakieś ekstra punkty, ale niestety futbol takiej opcji jeszcze nie zaproponował. Pozostałe wyniki wraz ze strzelcami w rozwinięciu.