LKS Lubatówka - ORZEŁ Bieździedza 0:1
0:1 Dziak 90+4
W 43. minucie Piotr Rajchel otrzymał czerwoną kartkę (faul).
W 54. minucie Sławek Sienicki otrzymał czerwoną kartkę (faul).
ORZEŁ: Kmiecik - S.Sikora, Szot, Czerkowicz, Karol Wilisowski - Bronowicz (64, Osika) - Dziak (90+5, D.Czajka), Kulig, Ł.Czajka, Sienicki - Świędrych.
W meczu XIV kolejki krośnieńskiej A klasy seniorów ORZEŁ Bieździedza wygrał na wyjeździe z LKS Lubatówka 1:0. Spotkanie lepiej rozpoczęli miejscowi, którzy rzucili się do zdecydowanych ataków i próbowali szybko zaskoczyć naszą drużynę. W 2. minucie skrzydłowy gospodarzy otrzymał długie zagranie z głębi pola, wpadł w szesnastkę i stanął oko w oko z Rolandem Kmiecikiem, ale nasz golkiper popisał się fenomenalną interwencją, parując piłkę na rzut rożny. Z biegiem czasu gra zaczęła się zaostrzać, a obie drużyny nie przebierały w środkach i często dopuszczały się fauli, przez co zawody stawały się coraz brzydsze. Po dwudziestu minutach gry dwukrotnie w krótkim odstępie kotłowało się pod bramką Lubatówki, ale uderzenia z bliskiej odległości Huberta Dziaka i Sławka Sienickiego nie trafiły do celu. Jeszcze przed przerwą najaktywniejszy w szeregach beniaminka A klasy, Piotr Rajchel kopnął bez piłki Sławka Sienickiego, za co otrzymał czerwoną kartkę i musiał opuścić plac gry. Tuż po wznowieniu drugiej połowy Hubert Dziak mógł, a nawet powinien dać ORŁOWI prowadzenie, ale fatalnie skiksował po "prezencie" stopera miejscowych, który wyłożył futbolówkę naszemu skrzydłowego na siódmy metr. W 54. minucie po sygnalizacji sędziego bocznego, główny rozjemca zawodów wyrzucił z boiska naszego kapitana po rzekomym kopnięciu jednego z przeciwników. Co ciekawe, w tej sytuacji zdezorientowali byli nawet gracze Lubatówki, a decyzję przyjęli z uśmiechami na twarzach. Od tego momentu na boisku działo się bardzo niewiele, aż do 77. minuty, kiedy to napastnik miejscowych przegrał pojedynek "sam na sam" z Rolandem Kmiecikiem. W odpowiedzi Hubert Dziak w bliźniaczo podobnej sytuacji zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i w efekcie został zablokowany przez wracającego obrońcę. Chwilę przed końcem regulaminowego czasu gry ten sam zawodnik pognał lewym skrzydłem, minął dwóch rywali i zamiast dogrywać do zupełnie niepilnowanego Daniela Kuliga zdecydował się na strzał, który został zablokowany. W doliczonych pięciu minutach emocji było co nie miara, a ORZEŁ wrócił z dalekiej podróży, zadając ostateczny cios. Najpierw słupek uratował podopiecznych Marcina Szota, a po chwili sytuację "jeden na jednego" spartaczył zawodnik Lubatówki, nie trafiając w światło bramki. W samej końcówce Dominik Świędrych posłał prostopadłe podanie do Huberta Dziaka, a ten w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy rozstrzygnął losy meczu. Kolejne zwycięstwo ORŁA stało się faktem, przez co sytuacja w tabeli znów uległa poprawie. Biorąc pod uwagę wyniki osiągane wyłącznie w październiku to nasza drużyna jest najlepsza! Przed nami jeszcze trzy mecze i następne oczka do zdobycia.
1
8
