ORZEŁ Bieździedza - Górnik Strachocina 1:1
1:0 Szarek- karny 47 minuta
1:1 Łuczka 78
ORZEŁ: Kmiecik - Karol Wilisowski (82, Fara), Maczuga, D.Hendzel, Lechwar - S.Sikora, Szarek, T.Sikora, Dziak - Ł.Czajka, Świędrych.
W kolejnym meczu rundy wiosennej rozgrywek piątej ligi seniorów ORZEŁ Bieździedza zremisował na własnym stadionie z Górnikiem Strachocina 1:1. Pierwsza połowa to zdecydowana przewaga gości, którzy narzucili swój styl gry, długo utrzymywali się przy piłce i stwarzali zagrożenie pod bramką Rolanda Kmiecika. Nasza drużyna nie potrafiła wymienić dwóch podań, mnóstwo było strat i niecelnych zagrań, a dalekie wykopy do przodu nie znajdowały adresata. Już w 5. minucie nasz bramkarz popisał się refleksem, parując futbolówkę na rzut rożny po strzale z najbliższej odległości. Po chwili Konrad Maczuga przytomnie zaasekurował Damiana Lechwara i w ostatniej chwili zapobiegł utracie gola. ORZEŁ odpowiedział za sprawą Jarka Szarka, który huknął z rzutu wolnego z około dwudziestu metrów, ale kapitalną interwencją popisał się doświadczony bramkarz gości. W drugiej połowie nasz odmłodzony zespół zagrał zdecydowanie lepiej i niezwykle odważnie. Już w 46. minucie Hubert Dziak został sfaulowany przez obrońcę strachocinian w polu karnym, a sędzia wskazał na "jedenastkę", którą na gola zamienił Jarek Szarek i było 1:0. ORZEŁ nie cofnął się tylko dalej atakował i był bliski podwyższenia rezultatu, ale najpierw z mocnym uderzeniem naszego kapitana świetnie poradził sobie Mariusz Boruta, a chwilę później Dominik Świędrych minął się z piłką na dziesiątym metrze po dośrodkowaniu aktywnego Huberta Dziaka. Górnik próbował dośrodkowywać w kierunku rosłego Bartłomieja Łuczki, ale niewiele z tego wynikało. W 63. minucie powinno być 2:0, ale Jarek Szarek zmarnował sytuację "sam na sam", strzelając zbyt lekko. Chwilę później Konrad Maczuga sfaulował przed własnym polem karnym zawodnika Górnika za co otrzymał żółtą kartkę, a że było to jego drugie tego typu napomnienie to musiał opuścić plac gry. Na pozycję środkowego obrońcy powędrował Tomek Sikora, a przed ORŁEM stało najdłuższe dwadzieścia minut, jakie kiedykolwiek rozgrywał. Po uderzeniu z rzutu wolnego świetnie interweniował Roland Kmiecik, dając nadzieję, że uda się dowieźć korzystny wynik do końca spotkania. W 78. minucie miała miejsce sytuacja, która rzadko zdarza się nawet na ekranach telewizji. Bartłomiej Łuczka znakomitym uderzeniem z woleja lewą nogą przy asyście dwóch obrońców w kierunku dalszego słupka, dał wyrównanie swojej drużynie. Pobudzeni goście poszli za ciosem, ale dobrze radziła sobie nasza obrona, inicjując akcje w kontrataku. Prawdziwe emocje miały miejsce w drugiej minucie doliczonego czasu gry, kiedy to Dominik Świędrych będąc w sytuacji "sam na sam" został sfaulowany przez próbującego ratować sytuację obrońcę Górnika. Arbiter użył gwizdka, ukarał Łukasza Piotrowskiego czerwoną kartką, co było konsekwencją dwóch żółtych i wskazał na rzut wolny tuż sprzed linii pola karnego. Pytanie czy sytuacja nie miała miejsca już w obrębie szesnastki, ale wypada zaufać, że sędzia podjął słuszną decyzję. Do piłki podszedł Jarek Szarek, ale trafił w mur i wynik pozostał nierozstrzygnięty.