"Mój tato grał w tym klubie ponad trzydzieści lat, ja gram już czternaście i nie może to pozostać obojętne. Byłem zawodnikiem Pogórza, ale za ORŁA zawsze trzymałem kciuki. Mój były klub często rozgrywał mecze w sobotę, więc mogłem bez problemu niedzielne popołudnie spędzić na stadionie w Bieździadce."- o przygodzie w Pogórzu Wielopole Skrzyńskie, sentymentalnym powrocie do ORŁA, funkcji prezesa klubu, rywalizacji z Wiktorem Cyranem oraz obecnej sytuacji w zespole rozmawiamy z Łukaszem Kuryjem, wychowankiem i bramkarzem ORŁA Bieździedza. Całość w rozwinięciu.
_redaktor_: Łukasz, historia zatoczyła koło- znowu jesteś w ORLE.
Łukasz Kuryj: Tak, to prawda, podjąłem decyzję, by wrócić i z tego się cieszę. Jestem wychowankiem tego klubu i sentyment pozostał. Zawsze miałem słabość do ORŁA i nieważne czy było dobrze czy źle. Poza tym, wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
_redaktor_: Co sprawiło, że zdecydowałeś się na powrót?
Łukasz Kuryj: Myślę, że decydującym czynnikiem była odległość dzieląca Wielopole od Jasła, gdzie mieszkam. Ponad trzydzieści kilometrów to jednak sporo i potrzeba czasu na dojazd, co kolidowało z moją pracą.
_redaktor_: Twoja przygoda z Pogórzem Wielopole Skrzyńskie nie potrwała zbyt długo. Co miało na to wpływ?
Łukasz Kuryj: Nie uważam, żeby był to aż tak krótki czas. Spędziłem tam trzy rundy, które dla mnie osobiście były bardzo efektywne, jeżeli chodzi o formę i poprawę umiejętności bramkarskich.
_redaktor_: Jedną rundę niemal w całości przesiedziałeś na ławce, w drugiej będąc pierwszym bramkarzem kilka spotkań opuściłeś, potem musiałeś pauzować z powodu czerwonej kartki. Chyba nie tak to miało wyglądać?
Łukasz Kuryj: Idąc do Wielopola wiedziałem, że czeka mnie tam rywalizacja z bramkarzem, który również miał niemałe umiejętności. W pierwszej rundzie niemal od samego początku dostawałem szansę od trenera gry w pierwszej jedenastce i nie zawodziłem między innymi w meczach z Lechią Sędziszów Małopolski, Wisłoką Dębica, Igloopolem Dębica czy Raniżovią Raniżów, gdzie były to naprawdę ciężkie starcia. W drugiej rundzie faktycznie broniłem tylko w kilku meczach ze względu na częste wyjazdy firmowe, a trener musiał stawiać na bramkarza, który jest na każdym meczu i treningu.
_redaktor_: Pogórze, które przez dwa ostatnie sezony należało do czołowych zespołów, obecnie zamyka tabelę i musi walczyć o utrzymanie, mając zaledwie 7 punktów na koncie. Czujesz się odpowiedzialny za ten fatalny wynik?
Łukasz Kuryj: Kiedy trafiłem do Pogórza to prawie każda drużyna z V ligi dębickiej czuła respekt i wiedziała, że będzie ciężka przeprawa, by z nami wygrać. Mieliśmy bardzo szeroką, doświadczoną kadrę i nie było na nas mocnych. Ostatnia runda to duże zmiany w Pogórzu; począwszy od wycofania się głównego sponsora , wyjeździe za granicę pięciu czołowych graczy i zmianie klubu przez kolejnych czterech. Nowy trener, który przyszedł miał niewielu doświadczonych zawodników, włącznie ze mną, a reszta kadry to byli juniorzy, uczący się dopiero grania na poziomie seniorów. Z tego względu ciężko było nie popełniać błędów i nie tracić punktów. Wbrew pozorom Pogórze ma duże szanse na utrzymanie w V lidze, ponieważ do środka tabeli brakuje raptem kilku oczek. Wiem i mocno wierzę, że im się to uda.
_redaktor_: Mimo, że nie byłeś zawodnikiem ORŁA to często pojawiałeś się na jego meczach. Jako wychowanek jesteś emocjonalnie zżyty w klubem?
Łukasz Kuryj: Pewnie, że tak! Mój tato grał w tym klubie ponad trzydzieści lat, ja gram już czternaście i nie może to pozostać obojętne. Byłem zawodnikiem Pogórza, ale za ORŁA zawsze trzymałem kciuki. Mój były klub często rozgrywał mecze w sobotę, więc mogłem bez problemu niedzielne popołudnie spędzić na stadionie w Bieździadce.
_redaktor_: Pojawiły się opinie, że może powinieneś zostać prezesem klubu. Co ty na to?
Łukasz Kuryj: Nie ukrywam, że dostałem taką propozycję i nie wykluczam, że kiedyś się zdecyduję. Na pewno jednak nie teraz. Jeśli nie będę mógł już bronić to poważnie o tym pomyślę.
_redaktor_: Jako jeden z nielicznych wychowanków mocno utożsamiasz się z ORŁEM i mógłbyś być naprawdę dobrym kandydatem...
Łukasz Kuryj: Nie mnie to oceniać, ale tak jak powiedziałem wcześniej, jeszcze nie nadszedł odpowiedni dla mnie moment na pełnienie tej funkcji. Życzę sobie, zawodnikom i całemu klubowi, by nowym prezesem został ktoś, kto będzie chciał pełnić tę funkcję z pełnym i efektywnym zaangażowaniem.
_redaktor_: O miejsce w wyjściowej jedenastce będziesz walczył z Wiktorem Cyranem, który w minionej rundzie zaliczył komplet spotkań w pełnym wymiarze czasu. Zdajesz sobie sprawę, że jest on raczej "nie do ruszenia"?
Łukasz Kuryj: Osoby, które mnie znają wiedzą, że lubię rywalizację. Wiktor tej konkurencji nie miał w ostatniej rundzie, czy też wcześniejszym sezonie w A klasie, więc musiał stanąć na wysokości zadania i starać się być na każdym meczu. Kiedy go zabrakło to musieli bronić zawodnicy z pola, co nigdy nie jest komfortową sytuacją. Obecnie Wiktor czuje już mój oddech na plecach i wie o tym, że musi się przykładać i nie popełniać błędów, bo z największą przyjemnością wskoczę wówczas do pierwszej jedenastki. Trzy rundy w Wielopolu nie poszły na marne; profesjonalne treningi, doświadczenie w meczach z trudnymi przeciwnikami zrobiły swoje, a forma i dyspozycja są teraz u mnie naprawdę na wysokim poziomie. Mamy okres przygotowawczy, forma z treningów jak i meczów sparingowych będzie bardzo ważna. Trener na pewno weźmie to pod uwagę i podejmie dobrą decyzję, który z nas stanie między słupkami na inaugurację rundy.
_redaktor_: Jak odebrałeś wynik ORŁA z rundy jesiennej?
Łukasz Kuryj: Rezultat na pewno nie jest zły. Myślę, że w kilku meczach zabrakło szczęścia, by mieć teraz więcej oczek. Najważniejsze jednak, żeby trzymać się w środku tabeli i tak dotrwać do końca sezonu. ORZEŁ nie może dopuścić do tego, by znalazł się na miejscach spadkowych.
_redaktor_: Nie martwi cię sytuacja kadrowa podczas sparingów?
Łukasz Kuryj: To jest okres przygotowawczy, a nie jesteśmy jedyną drużyną która ledwo zbiera jedenastu na mecz. Frekwencja już zaczyna się poprawiać, więc na pewno do rundy przystąpimy w szerokiej kadrze i formie, która pozwoli na punktowanie.
_redaktor_: Utrzymanie w piątej lidze jest realne?
Łukasz Kuryj: Jak najbardziej! Trzeba zrobić dokładnie to samo co w pierwszej rundzie i myślę, że to w zupełności wystarczy.
_redaktor_: Jakie cele sobie stawiasz przed rundą rewanżową?
Łukasz Kuryj: Na pewno będę chciał swoją formą na meczach sparingowych i treningach pokazać trenerowi, że może na mnie liczyć i wystawiać w pierwszym składzie.