Orzeł Lubla-ORZEŁ Bieździedza 5:0
Nasz zespół wystąpił w składzie: 89.Cyran- 15.Buczyński, 6.Malikowski(58, 25.Biernacki), 22.Zając, 9.Cyrulik- 87.Sienicki, 2.Hendzel, 8.Witalis, 27.Szarek- 7.Szczyrba- 77.Wojdyła
W kolejnym meczu rundy jesiennej rozgrywek A klasy seniorów ORZEŁ Bieździedza przegrał na wyjeździe ze swoim imiennikiem z Lubli aż 0:5. Przy takim wyniku słowo kompromitacja nasuwa się automatycznie, ale żeby nie umniejszyć skali tego wydarzenia to napisać tak to jakby nic nie napisać. To co stało się w niedzielne przedpołudnie było czymś gorszym i przypominało upokarzającą egzekucję, z którą nie spotkaliśmy się bardzo dawno lub nawet wcale. Nie mamy bladego pojęcia co stało się z zespołem z początku rundy jesiennej, gdzie uciekła radość z gry, a przede wszystkim gdzie podziało się zaangażowanie i walka każdego z zawodników. Nie dość, że braki kadrowe co tydzień sprawiają problemy trenerowi i nie pierwszy już raz ma do dyspozycji praktycznie gołą jedenastkę to jeszcze na boisku kompletnie nic nie idzie, a bramki dla przeciwników strzelamy sobie sami. Bo jak inaczej nazwać straty we własnym polu karnym, jak przy pierwszym dzisiejszym golu, czy katastrofalny błąd Wiktora Cyrana, który "wypluł" futbolówkę, w wydawałoby się łatwej sytuacji, wprost pod nogi napastnika Lubli? Takie prezenty nie mogą zostać niewykorzystane, a jeśli ma to miejsce w pierwszych pięciu minutach spotkania to z marszu odechciewa się wszystkiego. Do przerwy rywale dołożyli jeszcze jedno trafienie po nieudanej pułapce ofsajdowej naszych defensorów. Jedyną okazję strzelecką miał Dominik Wojdyła, który wymanewrował obrońcę i będąc na siódmym metrze uderzył obok słupka. W drugiej połowie nasz zespół dał sobie od razu strzelić kolejną bramkę, a po kilkunastu minutach jeszcze jedną, po rzucie wolnym z około 18 metrów. Tylko fatalnej skuteczności zawodników Lubli możemy zawdzięczać, że skończyło się na pięciu... Nie wykorzystali m.in. rzutu karnego, którego obronił Wiktor Cyran i dwóch sytuacji sam na sam. W końcówce ORZEŁ mógł zaliczyć honorowe trafienie, ale dobrze spisywał się golkiper lidera A klasy, a najlepszą okazję miał Sławek Sienicki. Obie jedenastki kończyły w dziesiątkę, po otrzymaniu czerwonych kartek, a u nas był to Łukasz Zając. Porażka nie tyle boli, co upokarza i przynosi poczucie wstydu, przynajmniej dla części ludzi i zawodników, bo można przegrać, ale nie w taki sposób. Żadnych wytłumaczeń nie jesteśmy w stanie przyjąć, a pozostaje jedynie wierzyć, że sytuacja ulegnie poprawie już w następnej kolejce... W sobotę grały nasze młodzieżowe drużyny i tylko trampkarze zachowali honor ORŁA remisując z liderem- Victorią Kobylany 1:1, a juniorzy przegrali 1:4.