Łukasz Kuryj, golkiper ORŁA Bieździedza odpowiedział na kilka pytań. Wywiad prezentujemy poniżej.
_redaktor_: W ostatnim meczu poprzedniego sezonu doznałeś poważnej kontuzji głowy. Zamiast walczyć o awans udałeś się do szpitala. Co wtedy czułeś? I czy dziś nie znalazło to odbicia w Twojej psychice?
Łukasz Kuryj: Tak naprawdę cały czas byłem sercem z chłopakami. Szok jaki mi towarzyszył nie pozwalał myśleć o rozciętej głowie tylko o tym, jaki jest wynik meczu i czy uda się wywalczyć ten upragniony awans. Po zabiegu w szpitalu pierwszą wiadomością było zdanie: „ORZEŁ awansował!” Jaka była moja reakcja każdy może sobie wyobrazić. Co do mojej kontuzji przyznam, że w początkowych meczach rundy jesiennej w A klasie czułem się niepewnie między słupkami, ale już druga połowa rundy była całkiem inna; znowu wróciły do mnie pewność, zdecydowanie i świadomość, że to ja rządzę w polu karnym.
_redaktor_: W kilku meczach rundy jesiennej pokazałeś, że potrafisz naprawdę świetnie bronić za co byłeś bardzo chwalony. Czy to mobilizuje Cię do cięższej pracy czy raczej wolisz spoczywać na laurach?
Łukasz Kuryj: Cieszę się, że swoją postawą między słupkami ORŁA wiele razy w tej rundzie zatrzymywałem ataki przeciwników. Niektóre interwencje naprawdę dodają pewności siebie; jestem typem zawodnika, który nigdy nie spoczywa na laurach. Postaram się, by moja forma jeszcze bardziej zaprocentowała w wyniki całego zespołu już na wiosnę, a to wiąże się z ciężką pracą w okresie zimowym.
_redaktor_: Twoim mankamentem jest gra na przedpolu. Starasz się to poprawić?
Łukasz Kuryj: Uważam, że moja gra na przedpolu nie jest minusem co pokazałem w ostatnich meczach; bardziej nie mogę sie odnaleźć podczas rzutów rożnych czy wolnych ze strony przeciwnika.
_redaktor_: Czy jesteś zadowolony z wyników zespołu w rundzie jesiennej?
Łukasz Kuryj: Nigdy nie pomyślałbym, że po rundzie jesiennej ORZEŁ Bieździedza będzie wiceliderem grupy, cieszę się jak każdy zapewne z drużyny; pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony i mam nadzieję, że potwierdzimy naszą skuteczność i formę już na wiosnę. Mamy dobrych zawodników, świetnego trenera i liczę na to, że na wiosnę będzie jeszcze lepiej.
_redaktor_: Jako jedyny rozegrałeś wszystkie 13 spotkań w pełnym wymiarze czasowym. Czy czujesz, że jesteś jednym z najważniejszych ogniw ORŁA?
Łukasz Kuryj: Każdy z zawodników jest ważny i każdy z nich przyczynia się do sukcesów zespołu; na boisku nie gram sam, chyba wszyscy z naszej drużyny mają świadomość, że każdy jest bardzo ważny. Nie ma podziału na mniej czy bardziej ważnych. Całością mamy stanowić kolektyw.
_redaktor_: Na początku sezonu rywale pokonywali Cię bezpośrednio z rzutów wolnych. Niektórzy zarzucali, że źle ustawiasz mur. Faktycznie tak było?
Łukasz Kuryj: Bronię już ponad 13 lat i dokładnie wiem jak ustawiać mur. Jeżeli strzał jest mocny i precyzyjny to każdy bramkarz skapituluje.
_redaktor_: W jednym ze spotkań zagrałeś z opaską kapitana drużyny. Potem jednak nie chciałeś pełnić tej funkcji. Dlaczego?
Łukasz Kuryj: Tak, zagrałem jeden mecz z opaską kapitana i przyznam, że bardzo poważnie zastanawiałem się nad tym, by już ją nosić zawsze. Jednak zdecydowałem, by kapitanem, przynajmniej na tę chwilę, był ktoś inny. I uważam, że Paweł Malikowski jest idealnym wyborem. Mam jednak nadzieję, że kiedyś będę miał jeszcze możliwość i przyjemność założyć opaskę, a wtedy już jej na pewno nie oddam :)