Leśnik Baligród-ORZEŁ Bieździedza 2:1
bramkę dla naszego zespołu zdobył Dominik Wojdyła
ORZEŁ: 89.Cyran(1.Kuryj)- 15.Buczyński, 6.Malikowski, 18.Zając, 9.Cyrulik(7.Wojdyła)- 14.Sienicki, 4.Jarecki, 2.Cieniek(13.Lechwar), 10.Dubiel, 8.Witalis- 11.M.Wilisowski.
W kolejnym meczu rundy jesiennej rozgrywek o mistrzostwo piątej ligi seniorów ORZEŁ Bieździedza przegrał na wyjeździe z Leśnikiem Baligród 1:2. Spotkanie rozgrywane o bardzo wczesnej porze, w przenikliwym zimnie było bardzo słabym widowiskiem i nikt nie może się dziwić, że kibiców nie przyciągnęło, bo ciężko takowych nazwać kilku "starszych panów" siedzących na ławeczce, raz po raz mających coś bardzo ważnego do przekazania, impulsywnie w dodatku, a to arbitrom, a to swoim graczom. Od samego początku zawodów zespół miejscowych przejął inicjatywę i próbował konstruować akcje, a już po kilku minutach mogło być 2:0, lecz piłka, choć trochę przypadkowo, dwukrotnie trafiła w poprzeczkę. Chwilę później Wiktor Cyran znakomicie wyszedł do prostopadłego zagrania na 15 metr i łapiąc futbolówkę został kopnięty w głowę przez rywala co wyglądało bardzo dramatycznie; nasz bramkarz padł na murawę i na moment stracił nawet przytomność, szybko ją odzyskawszy, ale po długim dochodzeniu do siebie nie był w stanie kontynuować gry i opuścił boisko, a jego miejsce zajął Łukasz Kuryj. Miejscowi wciąż atakowali i udało im się strzelić gola po próbie łapania "na spalonego" przez naszych defensorów i strzale jednego z graczy z kilka metrów nie do obrony. Od tego czasu Leśnik jakby oddał pole ORŁOWI, który jednak nie miał koncepcji i praktycznie nie stworzył sobie dobrej okazji strzeleckiej. Próby z dystansu podejmowali Sławek Sienicki, Arek Dubiel oraz Piotr Cieniek, ale były one niecelne lub wprost w bramkarza. W drugiej części nasi gracze od razu "ruszyli" do przodu, a bardzo aktywni byli wprowadzony na plac gry Dominik Wojdyła oraz Sławek Sienicki, raz po raz faulowany przez rywali. I właśnie po jednej z jego akcji sędzia podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Dominik Wojdyła strzelając precyzyjnie i mocno tuż przy słupku. ORZEŁ wciąż atakował, ale brakowało szczęścia i kiedy wydawało się, że gol lada moment po prostu musi wpaść stało się tak, ale w drugą stronę. Gospodarze wykorzystali stały fragment gry; po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i muśnięciu głową futbolówka wpadła w samo okienko bramki Łukasza Kuryja. Niestety, po raz kolejny musimy przełknąć gorycz porażki i próbować pozbierać się od nowa... Za tydzień z rezerwami Stali Sanok na własnym stadionie w sobotę, a nie w niedzielę jak dotychczas, o godzinie 15:00. Trening we wtorek na stadionie o 16:30 i w czwartek na orliku o 19:00.