ORZEŁ Bieździedza-Szarotka Uherce 0:2
ORZEŁ: 89.Cyran- 15.Buczyński(4.Jarecki), 6.Malikowski, 5.Zając, 9.Cyrulik- 10.Dubiel, 8.Witalis(18.Cieniek), 7.Wojdyła, 3.Bartuś- 11.M.Wilisowski(17.Łętowski), 16.Sienicki
W kolejnym meczu rundy jesiennej rozgrywek o mistrzostwo V ligi seniorów ORZEŁ Bieździedza przegrał na własnym stadionie z Szarotką Uherce 0:2. Spotkanie było dobrym i emocjonującym widowiskiem z dużą ilością okazji bramkowych, ale wielka szkoda, że zostało zepsute przez trójkę sędziowską w składzie z kobietą, do której akurat nie możemy mieć większych zastrzeżeń. Widzieliśmy już wiele meczów i mnóstwo pomyłek arbitrów, które w jakiś sposób można było usprawiedliwić, czy to słabszą dyspozycją dnia, czy zwyczajnym błędem, który w życiu każdego człowieka po prostu może się zdarzyć, ale braku umiejętności i jakiegokolwiek interpretowania boiskowych sytuacji nie spotkaliśmy dawno, a może nawet... wcale. Do dziś. Jednak szkoda o tym pisać, a i tak każdy powie, że szukamy wymówek. Dziwimy się tylko co tacy ludzie robią na tym poziomie i w takim miejscu i czy przyjemnie było im słuchać tego, co mieli do powiedzenia kibice naszego zespołu tuż po końcowym gwizdku... A nie były to miłe słowa. Przejdźmy do samego meczu. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do przyjezdnych i tylko dzięki ich fatalnej skuteczności ORZEŁ do przerwy nie przegrywał, choć swoje okazje też miał, a najlepszą zmarnował Arek Dubiel nie trafiając głową z 5 metrów. Dobrze w naszej bramce spisywał się Wiktor Cyran, broniąc m.in. dwukrotnie w sytuacji sam na sam oraz parując piłkę na poprzeczkę po uderzeniu z dystansu. W drugiej części nasi gracze trochę się otrząsnęli, jednak szybko stracili gola. Po strzale z ok. 20 metrów jednego z graczy Szarotki nasz golkiper odbił przed siebie, zmierzającą chyba poza bramkę, futbolówkę, co skrzętnie wykorzystał nadbiegający rywal i skuteczną dobitką otworzył wynik meczu. ORZEŁ ruszył do ataków i kiedy wydawało się, że wyrównujące trafienie jest tylko kwestią czasu rywale przeprowadzili zabójczą kontrę, po której zdobyli drugiego gola z dwumetrowego spalonego, zaznaczmy. Wielka szkoda, bo kto wie jakby potoczyły się losy tego spotkania, gdyby piłka zamiast odbijać się dwukrotnie od słupka po strzałach Arka Dubiela i Marcina Cyrulika, wpadła do siatki... No niestety, mówi się trudno i trzeba walczyć dalej, za tydzień w Rymanowie o godz. 11:00. Wciąż możliwy jest wyjazd kibiców na ten mecz, do którego zachęcamy.