"Historyczny Orła cień..."- tygodnik Podkarpacie przedstawia ORŁA Bieździedza jako beniaminka piątej ligi. Cały artykuł w rozwinięciu.
Awans piłkarzy Orła Bieździedza do V ligi to największy sukces w 56-letniej historii klubu. Na wieść o sukcesie aż popłakał się mieszkający w USA były trener i sympatyk klubu Stanisław Matysik. Wszystkie ostatnie awanse: z C do B(2004/05), z B do A(2008/09) i z A do V ligi(2010/11) drużyna wywalczyła z grającym trenerem Piotrem Cieńkiem i Janem Kuligiem, od ponad 20 lat- w tym 17 jako prezes- działającym w Orle.
Bieździedza liczy około 1800 mieszkańców, ale na mecze do Bieździadki(tam znajduje się stadion) przyjeżdżają także mieszkańcy okolicznych miejscowości- Sowiny, Sieklówki, Lublicy, Nawsia Kołaczyckiego, a także samych Kołaczyc. W pewnym sensie to klub środowiskowy, bo zawodnicy Orła pochodzą także z tych miejscowości, chociaż nie wszyscy. Zainteresowanie grą Orła w klasie A było bardzo duże. Mecze oglądało po około 500 osób, a na derbach bywało i po półtora tysiąca.
Drużyna oparta jest w większości na własnych wychowankach. Część z nich przeszła z Piotrem Cieńkiem drogę aż z klasy C, chociaż grający trener nie był ciągle w Orle, bo odchodził do Ostoi Kołaczyce, wyjeżdżał za granicę, ponownie wracał. Teraz nieprzerwanie prowadzi zespół od stycznia 2008 roku. Rok później świętowali awans do klasy A, która do Bieździedzy zawitała po szesnastoletniej przerwie. W pierwszym sezonie w klasie A(2009/10) byli bliscy awansu do V ligi i uczczenia jubileuszu 55-lecia klubu. Orzeł powstał w 1955 roku, ale sekcja piłki nożnej 10 lat później. Z pierwotnych dyscyplin(siatkówka, tenis, kolarstwo) dzisiaj nie ma już żadnej. Tylko najpopularniejszy futbol przetrwał zawieruchy dziejowe. W sezonie 2009/10 zajęli trzecie miejsce za Przełęczą Dukla i Gamratem Czarnymi II Jasło, ale uplasowali się wyżej od lokalnego rywala Ostoi Kołaczyce. W porównaniu z drużyną, która wywalczyła awans do klasy A, przyszło dwóch zawodników z Liwocza Brzyska-Dominik Wojdyła i Jarosław Szarek, a w rundzie rewanżowej Łukasz Zając, niegdyś piłkarz Czarnych Jasło, Zamczyska Odrzykoń i Zamczyska Mrukowa.
Miniony sezon- w sumie- mieli bardzo udany. Szczególnie rundę jesienną, w której przegrali tylko dwa mecze wyjazdowe- w Rogach i Łężynach. Na półmetku rozgrywek prowadzili z dwoma punktami przewagi nad Victorią Kobylany i Kotwicą Korczyna. Druga runda była już znacznie gorsza w wykonaniu Orła. Wywalczyli pięć punktów mniej niż jesienią i przegrali trzy mecze, w tym dwa na swoim boisku(z LKS Głowienka i Gaudium Łężyny) oraz w Komborni. -Z wyjątkiem jednej kolejki ciągle utrzymywaliśmy się na miejscu premiowanym awansem. Jesienią graliśmy zdecydowanie lepiej, także ładniej dla oka. Wiosna była już znacznie gorsza. Spowodowane to było wyjazdami zawodników za granicę oraz kontuzjami. Nie trenowali i było bardzo ciężko. Bywało nawet tak, że na mecz jechaliśmy w jedenastu lub z jednym rezerwowym- mówi trener, 35-letni Piotr Cieniek, nauczyciel Gimnazjum w Kołaczycach.- Niewielu liczyło, że tym składem coś zwojujemy. Jednak mieliśmy dużo szczęścia, mecze rozstrzygaliśmy w końcówkach. Nie jest sztuką dobrze grać i wygrywać, ale grać słabo, a wygrywać lub remisować. Szczęście podobno sprzyja lepszym- śmieje się trener. Orłowi w końcówce sezonu sprzyjały nawet wyniki innych meczów. Awans świętowali w ostatnim spotkaniu sezonu, na boisku w Dębowcu.
Najlepszym strzelcem drużyny był Dominik Wojdyła, zdobywca 21 bramek, który zaliczył również 8 asyst.- Na wyróżnienie zasługują wszyscy zawodnicy. Zdrowia, sił i ambicji nie brakowało im w każdym meczu- podkreśla Piotr Cieniek. Z drużyny, która wywalczyła awans odszedł do Liwocza Brzyska Jarosław Szarek, Paweł Marchewka wyjechał za granicę, a Grzegorz Kamiński przestał trenować. Skład zostanie uzupełniony juniorami i Mateuszem Kozłeckim z LKS Skołyszyn, który miał ostatnio przerwę w grze. Wzmocnieniem powinno być pozyskanie Sławomira Sienickiego, wychowanka Czarnych Jasło, byłego zawodnika Karpat Krosno, a ostatnio Strzelca Frysztak.
-Powalczymy o utrzymanie- nie kryje celu Piotr Cieniek. Oprócz niego w V lidze grali jeszcze Paweł Malikowski, Łukasz Zając, a epizod na tym szczeblu rozgrywek zaliczył w Ostoi Paweł Marchewka. Przyjście Sławomira Sienickiego, który z powodzeniem grał z IV lidze(Czarni) i trenował oraz wchodził na końcówki meczów Karpat Krosno w III lidze, może być dla Orła Bardzo korzystne.
Orzeł swoje mecze w C, B i A klasie od lat rozgrywał na boisku w Bieździadce bez żadnego zaplecza. Piłkarze korzystali z gościnności pobliskiej cegielni(szatnia, prysznice). W lipcu stadion był wielkim placem budowy. Boisko(94x62m) zostało ogrodzone, a stadion, w tym sektor dla publiczności, wysoką na kilka metrów siatką od drogi. Na tym wysokim ogrodzeniu zawisną banery reklamowe, aby uniemożliwić oglądanie meczów za darmo. Kibice, dla których przygotowane jest już wejście, będą mieli do dyspozycji trybunę z ławeczkami, zamontowanymi na nasypie od strony drogi. Wybudowane zostały od podstaw trzy szatnie z natryskami dla obu drużyn i sędziów. Budynki są w barwach klubowych: żółto- zielonych. Grunt wokół pawilonów wyłożono kostką, a z niej- w innym kolorze- nazwę klubu. -Będzie jeszcze herb na ścianie budynku- dodaje prezes Jan Kulig. Boiska nie da się wydłużyć, bo akurat za jedną z bramek przechodzi linia energetyczna. Będzie też parking.- Wygląda to już teraz zupełnie inaczej niż tylko łąka i bramki- mile zaskoczony jest inwestycjami wokół boiska Piotr Cieniek, gdy oglądamy 29 lipca plac budowy. Darń na polu bramkowym układa Sławomir Sienicki. -Trzeba się czymś wkupić- śmieje się zawodnik.
W klubie są bardzo wdzięczni władzom samorządowym Gminy Kołaczyce, które finansują rozbudowę stadionu w Bieździadce, podkreślają przychylność burmistrz Małgorzaty Salachy. LKS, w którym każdą złotówkę ogląda się dwa razy zanim wyda, nie byłoby stać na taką inwestycję. Prezes Jan Kulig dziękuje wszystkim, którzy wsparli klub w jakikolwiek sposób, pomogli w różnej formie, a w szczególności Józefowi Jedziniakowi(El-Mech-Plast) i właścicielowi firmy budowlanej Tadeuszowi Ochałkowi. -Nasz sukces jest naszą porażką- nie kryje rozczarowania Jan Kulig i twierdzi, że wie co mówi. Już teraz prezesa boli głowa. Bo historycznemu awansowi trzeba podołać także finansowo.